Jeśli jeden obraz jest wart tysiąc słów, to czy tysiąc słów wystarczy, by opisać jeden obraz?

wtorek, 20 grudnia 2016

O IKONIE BOŻEGO NARODZENIA

 „Właśnie dlatego, że Bóg stał się człowiekiem, że w Jezusie stał się widzialny i dotykalny, ikona – czyli plastyczne przedstawienie obecności Boga – jest w ogóle możliwe.(…) Ikona opowiada o spotkaniu bóstwa i człowieczeństwa.”
 Maciej Bielawski „Blask ikon”

   Muszę się przyznać, że gdy byłam mała…to zazdrościłam trochę moim kolegom i koleżankom malowniczych przedstawień szopki, żłóbka. Potrzebowałam dorosnąć, by świadomie zacząć odkrywać piękno i głębię przekazu jakie niesie ikona. Chciałabym podzielić się dzisiaj informacjami z książek, do których wracam, gdy piszę tę ikonę.

Ikona Bożego Narodzenia to owoc długich dyskusji teologicznych na temat Wcielenia, swoją ostateczną formę otrzymała pod koniec sporów ikonoklastycznych w IX w.
Ikonografia bazuje na Ewangelii św. Łukasza (tradycja przypisuje mu także rolę pierwszego ikonografia).
O mędrcach mówi Ewangelia według św. Mateusza. Scena kąpieli Dzieciątka ma źródło w tekstach apokryfów.

Fragment ikony rosyjskiej,
pocz. XVII w.

„Świat poprzedzający Wcielenie Boga Słowa przypominał spulchnione, nawiezione i nasycone wilgocią pole, pragnące przyjąć w swe łono ziarna wiecznego życia, zarodki Przyszłego Wieku.”
O. G. Krug

Fragment ikony z Pskowa, XV w.
Ziemia pełna uskoków, zapadlin, spiętrzeń obrazuje nie tylko nierówny, pagórkowaty krajobraz okolic Betlejem. W uniwersalnym, symbolicznym wymiarze mówi to nam, że ziemia rozpoznaje  Mesjasza, odpowiada swym poruszeniem, ożywieniem. Jak określił to o.G. Krug „niczym ciasto w dzieży poczyna się kwasić, bo odczuła zaczyn wiecznego żywota”.


„A dzięki temu, iż został złożony przez Bogurodzicę nie w jakimś domu, nie na powierzchni ziemi, lecz w pieczarze niejako w głębi ziemi, uświęcone zostały jej trzewia, przyjęły w siebie „sól”, nowe nieznane dotąd życie.”
o. G. Krug

Wschodnia tradycja mówi, że  miejscem narodzin jest nie stajenka a jedna z grot, do których  pasterze zapędzali stada na noc, a głębszej symbolice „tajemnicze głębie ziemi”.
Uproszczone przedstawienie, mroczna nisza z całą mocą podkreślają kontrast bieli pieluszek, blasku nimbu .
P. Evdokimow pisze, że „aby dotknąć otchłani i stać się sercem stworzenia, Chrystus mistycznie umieszcza Swoje narodzenie w głębi otchłani, gdzie zło butwieje w swym ostatecznym zagęszczeniu”.
Ikona wyraźnie podkreśla sens Narodzin. Pieluszki przypominają opaski pogrzebowe, żłóbek staje się ołtarzem ofiarnym.  Obraz Dzieciątka złożonego w grocie niesie już zapowiedź „śmierci zdeptanej przez śmierć”, Chrystusa zstępującego do otchłani, by uwolnić Adama i całą ludzkość.


Pochylające się nad Dzieciątkiem wół i osioł odsyłają nas do słów proroka Izajasza : „Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela, lud mój niczego nie rozumie” (Iz.1,3).
Św. Grzegorz z Nyssy widział w obrazie wołu Żydów związanych przez Prawo, w obrazie osła  - pogan, do których Chrystus przyszedł, by zdjąć z nich jarzmo idolatrii.
Pobrzmiewa tu również symbolika wołu ofiarnego i osiołka, na którym Jezus wjedzie do Jerozolimy.
Fragment ikony bizantyjskiej
Ikona mówi o dobrowolnym umniejszeniu Boga, który przyjął pokorę bezdomności, pieluszek, bydlęcego żłóbka. O.G. Krug podkreśla, że w tym właśnie zawarta jest tajemnica ocalenia ludzkiego rodzaju od śmiertelnego jadu pychy, jaki wsączył szatan „ uszy Ewy”. 



 „Różne było zwiastowanie o narodzinach Boga mędrcom i pasterzom, różne też były ich drogi do Betlejem.”
o. G. Krug

Anioły świadczą o Bożej obecności.
Niewidzialne zastępy anielskie towarzyszyły dla Józefa i Marii, gdy szukając schronienia stukali od drzwi do drzwi…
Fragment ikony bizantyjskiej
Na ikonie aniołowie przestawieni są w ich podwójnej posłudze.
Część zwraca się ku górze, niezmiennie wielbiąc Boga.
Zawsze jest też jeden anioł skłaniający się ku pasterzom. P.Evdokimow w tym pochyleniu widzi „całą anielską czułość opiekuńczości, bezustanne czuwanie anioła stróża”.

Pasterze przedstawiają świat żydowski, wybrani zostali, by pokłonić się w imieniu całego Izraela. To prości ludzie o czystych sercach.
Przypominają mi się słowa ks. Twardowskiego:
„Zerwali się ze snu i pobiegli do Jezusa…
Widocznie pasterze nie biegli z daleka, bo żadna kolęda nie mówi, że byli zmęczeni, zasapani, że ciężko oddychali po długim biegu…
Fragment ikony ze szkoły
moskiewskiej,
pocz.XV w.
Sercu ludzkiemu zawsze jest tak blisko do Pana Boga. Tymczasem ci trzej uczeni astronomowie, z tytułami królewskimi jak z dyplomami, tłukli się po pustyni dwa lata, a może i dłużej. Droga ludzkiego rozumu do Boga jest czasem znacznie dłuższa (chociaż rozum też składa pokłon Bogu, ale zawsze spóźnialski, maruda).
Fragment ikony nowogrodzkiej
(…)Ten pokłon rozumu jest niezwykły i wzruszający. Pasterze może uklękli, a może stali tylko w stajni, z sercem wyrywającym się do nieba – a rozum dumny, szukający prawdy, wszystko sprawdzający, położył się na ziemi, cichutko, jak myszka.”

Fragment ikony synajskiej
Na wielu ikonach prowadząca mędrców gwiazda przedstawiona jest jako jeden promień (symbolizujący jedną istotę Boga), który dzieli się na trzy blaski – wskazujące na udział Trzech Osób w ekonomii zbawienia.
Mędrcy to szczyt pogańskiego świata.
Czerpią wiedzę z gwiazd, dzięki gwieździe wyruszają w daleką drogę, by pokłonić się najwyższej Prawdzie, której dotąd bezowocnie szukali w gwiazdach.
Przynoszą potrójny dar. Dla Króla - złoto, kadzidło jako ofiarę dla Boga, mirrę – dla śmiertelnego człowieka.
Obecność młodego człowieka, mężczyzny w średnim wieku oraz starca  symbolicznie ukazuje, że Mesjasz rodzi się dla wszystkich pokoleń, jak zaznacza M. Quenot  : „Wszystkie miejsca i wszystkie czasy przybyły do Chrystusa, Przedwiecznego, który wszedł w nasz czas”.


Fragment ikony z Bizancjum

Istnieją ikony,  na których nie przedstawiono mędrców, niekiedy nawet pasterzy, zawsze jest jednak zapożyczona z Protoewangelii Jakuba scena kąpieli Dzieciątka. Podkreśla ona fakt, że Wcielony Bóg poddaje się wszystkim ludzkim zwyczajom, nie różni się niczym od innych niemowląt, jest prawdziwie człowiekiem. Odsyła nas również do kąpieli chrzcielnej w Jordanie, a także symboliki chrztu jako postaci śmierci i odrodzenia w Chrystusie.


Fragment ikony z poł.XVw.
Twer
„Ten, który zrodził się z Ojca bez matki, w tym dniu przyjął ciało z Ciebie bez Ojca”
Kontakion, ton2, jutrznia
Józef przedstawiony jest na uboczu, co wskazuje, na to, że nie on jest ojcem Dziecka. Sama poza mówi o jego głębokim niepokoju, rozterce, zwątpieniu, niezdolności przeniknięcia tajemnicy narodzin z Dziewicy.
M. Quenot pisze, że „dramat Józefa ma charakter uniwersalny, jako, że stawia na przeciw sobie światy i dwie koncepcje : z jednej strony spojrzenie skierowane wyłącznie na sprawy widzialne i ziemskie, z drugiej wiarę, przez którą wszystko staje się możliwe: otwarcie, przejście, interakcję, przenikanie przez Ducha świętego, Skarbnicę dóbr i Dawcę życia”.

 „Cóż ofiarujemy Tobie, Chryste, gdy objawiłeś się dla nas na ziemi jako człowiek? Każde ze stworzeń, będących Twoim dziełem, przynosi Tobie dziękczynienie : aniołowie przynoszą Ci śpiew, niebiosa gwiazdę, magowie swoje dary, pasterze swój zachwyt, ziemia grotę, pustynia żłób, my zaś Matkę Dziewicę”
Fragment ikony ze szkoły moskiewskiej,
początek XV w.
Stichira święta Bożego Narodzenia

Theotokos Matka Boga– „kwiat ludzkości”- odziana w królewską purpurę spoczywa na zewnątrz groty.
Wydając Syna na świat wbrew prawom natury pozostała dziewicą. Trzy gwiazdki zdobiące szatę na ramionach i na głowie są znakiem dziewictwa przed , w czasie i po narodzeniu Chrystusa.
Monumentalna postać podkreśla jej znaczenie w tajemnicy Wcielenia. 
Jak pisze P. Ewdokimow  „to w niej nadzieja narodu żydowskiego osiąga swój punkt kulminacyjny, to ona stanowi podsumowanie tego długiego, wypełnionego zapowiedziami i znakami oczekiwania, do którego klucz daje nam Boża nauka”.
Odwrócona od Syna spogląda na Józefa – zdaje się go podtrzymywać, dzielić z nim lęk.
Spogląda w dal…poza przestrzeń Betlejem, Golgoty czy pustego grobu.
Patrzy na nas…stojących przed ikoną, przyjmuje nas – jako orędowniczka, pocieszycielka całej ludzkości. 




Chrystus się rodzi, sławcie Go; 
Chrystus zstępuje z niebios, biegnijcie na Jego spotkanie, 
Chrystus jest na ziemi, wywyższajcie Go. 
Śpiewaj Panu cała ziemio i z radością zaśpiewajcie ludzie, 
albowiem się wysławił 
Hirmos 1 pieśni kanonu jutrzni

Bibliografia
M.Bielawski "Blask ikon"
"Bóg żywy" katechizm Kościoła Prawosławnego
P.Evdokimow "Sztuka ikony.Teologia piękna"
O.G.Krug "Myśli o ikonie"
M.Quenot "Ikona. Okno ku wieczności", "Zmartwychwstanie i ikona" 

poniedziałek, 19 grudnia 2016

O PĘKNIĘTYM IKONOGRAFIE


2002r.
To nie ten pełen pasji, nocny, sierpniowy koncert świerszczy nie pozwala mi zasnąć.
O wiele głośniej dźwięczą w duszy przeczytane wieczorem słowa: „Czas i uwaga to najcenniejsze, co możesz dać drugiej osobie”.
Przecież ja TO właśnie robię, pisząc ikony!!! To może już czas przestać szukać? Może zamiast zdawać po raz czwarty na tę konserwację dzieł sztuki, zostanę w szkole ikonograficznej?

2008r.
Jak na mamę, która urodziła 8 miesięcy temu, mam dużo czasu.
Synek śpi spokojnie. Pod lekką kołderką marcowego śniegu na malutkim grobie.
Bagna buntu, ruchome piaski smutku, potem ciche dni z Bogiem.
Ja uparcie milczę, On cierpliwie JEST…choć twierdzę, że w to nie wierzę.
„A może jest ikona, którą mogłabyś napisać nawet w takiej chwili?” – pyta najpierw mąż, dzień później terapeuta. Zmówili się, czy co?
Linia za linią, gorzka łza za łzą. Matka straciła Syna. Śmierć…to nie koniec.
Nawet jeśli już nie napiszę żadnej innej, tę ikonę dokończę.
Na podarunek - na koniec terapii.

„Nie rozpaczaj po Mnie Matko,

Widząc Mnie w grobie...

w łonie Swym bez nasienia poczęłaś Syna.
Wstanę i będę wychwalony i wstąpię do nieba,
jako Bóg, wiarą i miłością Ciebie wywyższając.”

Pieśń IX z Kanonu Wielkiej Soboty

 

  


2013r.
Gruntuję deskę pod ikonę Zstąpienia Chrystusa do otchłani.
W sercu budzi się radość paschalnej nocy. Jak to najpierw cichutkie, rozlegające się o północy w mroku za ikonostasem „Woskresienije Twoje”*. Co po chwili jak słodki dym kadzidła wypełnia całą cerkiew i z gromkim brzmieniem dzwonów płynie dalej w świat.
Gdy kreska za kreską wyłania się rysunek, dzień za dniem pod sercem rośnie drugie Maleństwo.
Odchodzi do wieczności nim kończę ikonę.
Jak na mamę dwójki dzieci, mam baaardzo duuużo czasu.
Tylko uwagę na pracy coraz trudniej skupić.
Wpadam w lepką otchłań rozpaczy.
On i tu zstąpi? Po mnie? Choć mówię, że już w to nie wierzę, że nie czekam?
Linia za linią, gorzka łza za łzą.
Dokończę ikonę. Tak bardzo na nią czekają. Tak mocno wierzą, że dam radę.




*A jeśli nie zdarzyło Ci się być na paschalnym nabożeństwie
w cerkwi, może zechcesz obejrzeć?

W 11 minucie filmu zaczyna się pieśń, o której piszę.






2016r.
Na sztaludze Ukrzyżowanie .
Jak  na ikonach z  pierwszych wieków chrześcijaństwa – Chrystus ma otwarte oczy.
Zamiast spokojnego, głębokiego spojrzenia pełnego miłości, co zwyciężyła śmierć… mi ciągle wychodzi nieco zadziorne zerkanie, co zdaje się mówić: „A JA I TAK to przemienię w dobro!” Chciałabym w to umieć uwierzyć…
Nie, no chyba pora się poddać, ja nigdy nie powtórzę  tego spojrzenia z reprodukcji, w którą się wpatruję od ponad roku. Obiecałam, że zrobię jak najbardziej podobną do pierwowzoru.
A moje serce– choć już i tak do granic możliwości rozciągnięte między rozpaczą rozłąki a nadzieją na spotkanie - ciągle nie umie zmieścić jednocześnie tragedii Krzyża i triumfu Zmartwychwstania. Coraz bardziej pęka od tęsknoty za dziećmi, co odeszły… tęsknoty, by nosić pod sercem dziecko, które z nami zostanie. Za takie zwykłe codzienne mamowanie, oddam choćby najbardziej wyjątkową i potrzebną pracę. Przynajmniej na kilka lat.

Nie dam rady, tym razem już nie… wysyłam wiadomość, że zwrócę pieniądze, pomogę znaleźć osobę, która lepiej odda charakter tej ikony.
To już czas poszukać innej pracy?

Po godzinie sms: „Nie trzeba nikomu przekazywać ani zwracać, tylko pisać. Każda ikona jest oryginałem i musi być coś własnego od piszącego ją. Przyjmę taką, jaka będzie”.

Dzień za dniem… jedyne, co mogę dać: czas i uwagę. Linia za linią, łza ulgi za łzą wdzięczności. Boże, proszę, POMÓŻ mi być jak żagiel - taki słaby kawałek materiału, co może przyjąć podmuch wiatru, który poruszy statek.
POMÓŻ, proszę, bym nie zasłoniła sobą, swoim bólem, zwątpieniem… bym się stała przezroczysta dla piękna Twojej MIŁOŚCI- co stała się ciałem pod sercem Bożej Matki.




Bezkresnej miłości, która narodzinami Chrystusa, unieważniła starotestamentowy zakaz tworzenia wizerunków Boga.
Dzięki temu mogę dojrzewać pisząc ikony. Dzięki temu możesz podarować ikonę bliskiej osobie, wiernym w świątyni, samemu sobie.





Ikona za ikoną dotykam skrawka wieczności, w której są moje dzieci.
Zadziwiona, że Bóg mając nawet tak spękanego ikonografa, niestrudzenie przemienia trudne w dobre i piękne.





Jak nosiwoda z mojej ulubionej opowieści.
Posłuchasz?

DWA NACZYNIA

Pewien nosiwoda w Indiach miał dwa duże naczynia zawieszone po dwóch stronach drąga, na którym je nosił.
Jedno naczynie było w idealnym stanie, drugie było pęknięte. To pierwsze za każdym razem powracało z długiej drogi od strumienia do domu pełne wody, podczas gdy pęknięte przynosiło jej tylko połowę.
Dzień w dzień przez dwa lata nosiwoda przynosił do domu swego pana tylko półtora naczynia wody. Naturalnie pierwsze naczynie było dumne ze swej doskonałości, zaś biedny pęknięty garnek cierpiał ze wstydu, że mógł przynosić tylko połowę tej ilości wody, jaką przynosić powinien.

Po dwóch latach naczynie nie mogło już dłużej znieść swojej klęski i pewnego dnia nad strumieniem odezwało się do nosiwody:
-Jest mi bardzo wstyd i muszę cię przeprosić...
-Za co?-spytał nosiwoda.-Czego się wstydzisz?
-Przez ostatnie dwa lata byłem w stanie przynosić tylko pół porcji wody z powodu pęknięcia w moim boku, którym woda wyciekała przez całą drogę do domu twojego pana. A ty przez moją skazę nie możesz dobrze wykonywać swojej pracy- uskarżało się naczynie.

Żal się zrobiło nosiwodzie starego pękniętego naczynia i rzekł
-Gdy będziemy wracać do domu, zwróć uwagą na piękne kwiaty wzdłuż ścieżki.

Rzeczywiście, gdy wspinali się pod górę, pęknięte naczynie zauważyło piękne polne kwiaty z boku ścieżki skąpane w promieniach słońca i to je trochę pocieszyło.
Lecz pod koniec codziennej trasy znów poczuło się podle, bo połowa wody wyciekła, więc ponownie przeprosiło nosiwodę za swoje niedostatki.
Nosiwoda na to:
-Czy zauważyłeś, że kwiaty rosną tylko po twojej stronie ścieżki, a nie rosną po stronie drugiego naczynia? To dlatego, że zawsze wiedziałem o twojej wadzie i wykorzystałem ją. Posiałem po twojej stronie ścieżki kwiaty i każdego dnia, gdy wracaliśmy od strumienia ,ty je podlewałeś. Przez dwa lata mogłem zrywać te kwiaty i dekorować nimi stół mojego pana. Bez ciebie takiego, jakim jesteś, nie byłoby na nim tak pięknie"

Każdy z nas ma swoje wady, jakieś pęknięcia. Nie bój się ich, lecz poznaj je i wykorzystaj. Bowiem i ty możesz być źródłem piękna...

Autor mi nie znany (a szkoda... bo bardzo chciałabym mu podziękować :)